Coraz częściej spór dotyczący kontroli nad państwem przenosi się z cichych gabinetów do przestrzeni medialnej, rozgrywając się za pomocą nagrań i ostrych oświadczeń.
Najpierw pojawia się film, potem gwałtowna riposta – każde wypowiedziane słowo podgrzewa atmosferę konfliktu. W grze są nominacje oficerskie oraz dostęp do kluczowych informacji, które stanowią rzeczywistą kontrolę nad działaniami służb specjalnych.
Tło tego sporu tworzą oskarżenia o „blokadę” oraz „wojnę”. Pojawia się pytanie, jak daleko zaszła ta konfrontacja i kto teraz decyduje o losach nominatów i informacji?
Sztandarowe nagranie, które zapoczątkowało konflikt
Iskrą zapalną eskalacji jest nagranie z piątkowego wieczoru, które przerywa codzienną polityczną rutynę i przeradza proceduralną wymianę zdań w otwartą walkę. W krótkim materiale wideo premier Donald Tusk zwraca się z oskarżeniem do prezydenta Karola Nawrockiego, zarzucając mu zablokowanie aż 136 nominacji na pierwszy stopień oficerski w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) oraz Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW). Tusk podkreśla, że sytuacja ta to tylko kontynuacja prowadzonej z rządem „wojny”. Czy ten język jest przesadny? Biorąc pod uwagę wypowiedzi polityków, raczej nie.
Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów – zaatakował Tusk.
Żeby być prezydentem, nie wystarczy wygrać wyborów. pic.twitter.com/VibFYrLe0a
— Donald Tusk (@donaldtusk) 7 listopada 2025
Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X – zripostował Nawrocki. Trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać państwo ponad partyjne interesy. Bezpieczeństwo Polaków nie ma barw partyjnych, premierze rządu bezprawia.
Żeby być premierem, nie wystarczy wrzucanie postów na X. Trzeba jeszcze umieć rządzić i stawiać Państwo ponad partyjne interesy.
Bezpieczeństwo Polaków nie ma barw partyjnych, premierze rządu bezprawia. https://t.co/02IfBVyYah pic.twitter.com/GB9WHu2Ejt
— Karol Nawrocki (@NawrockiKn) 7 listopada 2025
Język, którym operują politycy, jest stanowczy i wyraźnie dzieli na „my” i „oni”: pojawiają się słowa takie jak „blokada” czy „wojna”, padają konkretne liczby i nazwiska. W rezultacie konflikt staje się głośny i szybko trafia na pierwsze strony portali informacyjnych, co zmusza Pałac Prezydencki do szybkiej reakcji. To właśnie tutaj rozpoczęła się walka o interpretację kryzysu – czy mamy do czynienia z oporem wobec nominacji, czy raczej z reakcją na brak dostępu do informacji?
Pałac Prezydencki kontratakuje: zakaz spotkań i ograniczenie dostępu do informacji
Kancelaria Prezydenta odpowiada natychmiast, wskazując jako problem decyzję premiera, który zakazał osobistych kontaktów między szefami służb specjalnych a prezydentem kraju. Ta zmiana nie jest formalnym drobiazgiem – Kancelaria podkreśla, że to faktyczna zmiana zasad gry, która w praktyce ogranicza przepływ kluczowych informacji.
To nieprawda, że służby specjalne nie przekazują informacji prezydentowi. Otrzymuje on tak samo jak poprzednicy stosowne informacje, podobnie jak uprawnieni urzędnicy jego kancelarii. Współpracę prezydenta ze służbami specjalnymi regulują przepisy, które nie przewidują… pic.twitter.com/2kWHPR35lV
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 7 listopada 2025
Podstawą oskarżeń Pałacu są cztery odwołane narady z szefami służb, które miały zadecydować o nominacjach oficerskich i omówić kwestie bezpieczeństwa, oraz odmowa przekazania kluczowych informacji przedstawicielowi prezydenta podczas posiedzenia Kolegium ds. służb specjalnych. Z tej sekwencji wydarzeń Pałac wyprowadza tezę, że głowa państwa została skutecznie odcięta od niezbędnych danych do podejmowania decyzji.
Rafał Leśkiewicz zwraca uwagę na precedens: po raz pierwszy w historii III RP szefowie służb zlekceważyli zaproszenie prezydenta na rozmowy dotyczące bezpieczeństwa i nominacji – to bezpośredni efekt rządowego zakazu. W tym świetle to nie prezydent blokuje proces, lecz jest blokowany.

Spór o fakty: czy prezydent otrzymuje kluczowe informacje?
Strona rządowa stara się zdementować zarzuty i publikuje stanowisko koordynatora służb, Tomasza Siemoniaka, który zapewnia, że prezydent i jego kancelaria otrzymują takie same informacje jak ich poprzednicy. To próba uspokojenia sytuacji przez odwołanie się do zachowania ciągłości i standardów państwa.
Pałac jednak pozostaje przy swojej narracji i wskazuje na odwołane spotkania oraz brak merytorycznej treści na posiedzeniach Kolegium ds. służb specjalnych. Chodzi nie tylko o formalny obieg dokumentów, lecz o brak bezpośredniego kontaktu z decydentami, podczas którego zapadają kluczowe decyzje dotyczące nominacji i bezpieczeństwa państwa. Tutaj zderzają się dwa światy: formalny obieg pism oraz realny dostęp do ludzi i możliwości rozmowy. W praktyce obie strony realizują działania, które utrzymują konflikt w stanie zawieszenia.
Język wojny: „żenujący stand-up” i zarzuty o brak odwagi
Kulminacja napięcia następuje w sobotę, gdy rzecznik prezydenta wydaje ostre oświadczenie. Padają w nim słowa o „żenującym i kłamliwym stand-upie” premiera, a spór schodzi na poziom personalny, gdzie styl wypowiedzi używany jest jako narzędzie walki. W tym samym tonie Rafał Leśkiewicz krytykuje szefów służb specjalnych – wysokich rangą oficerów – za brak odwagi i lojalności wobec głowy państwa.